Gry planszowe, karciane, „ściganki” wszystkie uczą przez zabawę. Dobrze jest rozpocząć przygodę z grami już z trzylatkiem. Może to być zwykła ściaganka typu „Węże i drabiny”. Gra tego typu jest grą losową, co nie oznacza, że nie ma wartości edukacyjnych. Dziecko oswaja się z liczeniem – oczka na kostce, przeliczaniem pól na macie, poznaje wygląd cyfr i liczb, ćwiczy orientację przestrzenną. Jest to również dobra sytuacja do hartowania emocjonalnego:
- uważne słuchanie i obdarzanie uwagą innych uczestników gry
- czekanie na swoją kolej
- respektowanie reguł i umów
- oswajanie z trudnymi emocjami towarzyszącymi przegranej (stopniowe zmniejszanie frustracji)
- doprowadzanie podjętych działań do końca
Grę można zrobić samemu. Jako element „Dziecięcej Matematyki” konstruujemy w przedszkolu gry np. z wykorzystaniem obręczy czy dywaników – do zaznaczenia pól planszy i maskotek- pełniących funkcję przeszkód bądź nagród. Pionkami są dzieci- kapitanowie drużyn. Kostka powinna być duża, do rzucania przez kolejne dzieci z drużyny.
W domu mam kupioną w tkmaxx za grosze firmy Jumbo „Gigant Snakes&Ladders”
– jej rozmiar robi robotę 🙂
A można też skonstruować na planszy. Ta poniżej wykonana przez zdolnego 6-latka na filcu, z wykorzystaniem co miał pod ręką.
Wszystkie pułapki i nagrody zostały mi wyjaśnione. Przegrałam, oczywiście…♥